THE CATLINS-BLUFF (13-16/02/09)
Wpisał lefcia, data Luty 26th, 2009W zasadzie w Baclutha wjechalismy w bardzo malowniczy region Wyspy Poludniowej – The Catlins. Praktycznie niezaludniony (nie liczac turystow przemierzajacych drogi w kamperwanach), teren bogaty w kolonie morskich ssakow, malownicze plaze, jaskinie, wodospady i klify, robi na nas duze wrazenie. Poruszanie sie po tym terenie nie jest latwe, gorzyste drogi sa w wiekszosci szutrowe.
W Kaka Point zostawiamy bagaze na kempingu i ruszamy do Nugget Point – przyladka nazwanego tak ze wzgledu na charakterystycznie wystajace z morza skaly (w jez. angielskim – nuggets).
W Nugget Point jest latarnia morska, widoczna rowniez z Kaka Point golym okiem oraz kolonie fok, pingwinow, sloni i lwow morskich.
Ze wzgledu na pogode (znowu leje, robi sie nudno), szybko opuszczamy niegoscinne miejsce. Odbieramy bagaze i ruszamy na poludnie. Pozno wieczorem docieramy do miejsca, gdzie mozna zobaczyc wydrazone przez ocean jaskinie, ze wzgledu na swoje rozmiary nazwane Cathedral Coves. Jaskinie mozna zobaczyc jedynie przy niskim stanie morza. Nocujemy na kempingu “The Whistling Frog” (Gwizdzaca Zaba) oddalonym o zabi skok od wejscia na plaze w poblizu jaskin.
Akurat w tym dniu najnizszy stan morza jest okolo poludnia, co umozliwia nam zobaczenie jaskin.
Zwiedzanie zajmuje nam troche czasu wiec do “The Whistling Frog” trafiamy akurat na lunch. Jemy i w droge! Wychodzi wreszcie slonce i robi sie naprawde przyjemnie. Po drodze spotykamy pare z Francji, podrozujaca dookola swiata na “odwroconych” rowerach. Wymieniamy pare cennych informacji, zwlaszcza dotyczacych trasy, ktore pozniej wykorzystamy. Zyczymy sobie udanej wyprawy i ruszamy w swoja strone. Wieczorem docieramy do Curio Bay, gdzie chcemy wreszcie zobaczyc slynne zoltookie pingwiny, gatunek zyjacy jedynie w NZ. Kemping jest cudnie polozony, na skalach pomiedzy dwoma zatokami: Curio Bay i Porpoise Bay. Mielismy nadzieje oprocz pingwinow zobaczyc tez delfiny. Niestety, delfiny akurat dzis nie przyplynely, a najlepsze miejsce do obserwacji pingwinow znalezlismy dopiero o zmroku. Jedyne co udalo sie zobaczyc to ich sylwetki, poruszajace sie po plazy. W akcie desperacji wypijamy jedno piwo, ktore zawieruszylo sie Bobowi w sakwie, i idziemy spac. Kolejny dzien to zmierzanie zwirowymi drogami do Slope Point – najdalej wysunietego na poludnie punktu Wyspy Poludniowej. Droga jest parszywa, bardzo gorzysta, a obciazone rowery grzezna w swiezo nawiezionej grubej warstwie szutru. Po kilkunastu kilometrach udaje mi sie spasc z roweru, wiec postanawiamy zostawic bagaze w krzakach, bo i tak musimy wracac ta sama droga, i dalej jedziemy na “pusto”. Po kilku kilometrach i wielu brzydkich slowach docieramy w koncu do Slope Point.

nam transport do walijskiej knajpki, ktora minelismy po drodze. Przemila farmerka zabiera nas swoim samochodem razem z rowerami, choc poczatkowo prosilismy tylko o podwiezienie bagazy. Wysiadamy przed kawiarnia (prowadzona przez emigrantow z Walii) i zegnamy sie. Akurat konczymy kawe i ciacho, gdy kobieta zaglada znowu i pyta, czy jestesmy zainteresowani podwiezieniem do poczatku asfaltowej drogi. No pewnie ze tak!! Mamy dosc szutru jak na dzisiaj! Zaoszczedzamy dzieki temu przynajmniej 6 kilometrow ciezkiej pracy i hektolitrow potu, o brzydkich slowach nie wspominajac
Potem czeka nas juz tylko kilkadziesiat kilometrow pod wiatr az do Bluff (w tym niespodziewany korek na drodze,
skad chcemy przeprawic sie na Steward Island – najdalej polozony na poludnie punkt NZ, ktory chcemy odwiedzic.
26
PM
A do nas przypłynęły wczoraj przez zaspy trzy prześliczne delfiny z NZ. Wielkie dzięki! Umieściłam je na honorowym miejscu i od czasu do czasu równoważę sobie widok za oknem (nawet nie pytaj…) spojrzeniem na ich roześmiane pyski. Od razu lepiej
)
Pomijając że zima i zimno, aż kości w człowieku kostnieją na kość, to jest całkiem nieźle – (tutaj usunęłam cały duży kawałek o jadowitych “zjawiskach” w okolicy, bo po co masz się teraz nimi zatruwać, skoro możesz po powrocie, kiedy Ci to poopowiadam, he, he).
Pozdrowienia dla Boba i trzymajcie się. Do szutra
27
PM
Bajkonoor, co Ty z tym śniegiem i zimą non stop?
Fajnie, że ludzie Was dobrze przyjmują i pomagają jak tylko mogą
28
PM
Olciu, cięzko pisać tu o słonku
Ale juz sie polepsza, metrowy zaspy topnieją i wreszcie zacznie sie jakaś jazda i wiosna
Prawie jak NZ
A ile to juz masz km w nogach ? Pozdro 3majcie się;-)