No i fiu…

Wpisał lefcia, data Grudzień 31st, 2008

Poleciałam.
Po niekończących się przygotowaniach, wielokrotnych przepakowywaniach w celu osiągnięcia pożądanej wagi i tysiącach brzydkich słów pod adresem koreańskich linii lotniczych. Po dwóch imprezach pożegnalnych, pożegnalnym piwie (dzięki Prezesie!) i pożegnalnych telefonach. Oraz po rzewnym acz nie płaczliwym pożegnaniu na lotnisku. 
W zasadzie lecę dalej. Na razie tylko do Wielkiej Brytanii, jutro wielki odlot :)

Dalej nie chce mi się wierzyć, że to już. Tak  przyzwyczaiłam się do tego marzenia o NZ, że stało się częścią dnia codziennego. A teraz czas na realizację. Hm….

Muszę wymyślić coś nowego, bo jak tu żyć bez marzeń? :)

 

 

2 Jak dotąd, było komentarzy ↓

  1. sty
    2
    8:07
    AM
    Bruno

    Ale Ci fajnie :) ,a my tu siedzimy i klepiemy po klawiaturach… Bez sensu…
    Pozdro

  2. sty
    2
    10:13
    PM
    keny

    No to już powinnaś być na miejscu :>

Przypisz swojemu komentarzowi
<a href="" title=""><abbr title=""><acronym title=""><b><blockquote cite=""><cite><code><del datetime=""><em><i><q cite=""><strike><strong>
* = wymagane pole

Skomentuj / Leave a Comment