Grudzień, 2008

...przeglądasz posty według miesiąca

 

No i fiu…

środa, Grudzień 31st, 2008

Poleciałam.
Po niekończących się przygotowaniach, wielokrotnych przepakowywaniach w celu osiągnięcia pożądanej wagi i tysiącach brzydkich słów pod adresem koreańskich linii lotniczych. Po dwóch imprezach pożegnalnych, pożegnalnym piwie (dzięki Prezesie!) i pożegnalnych telefonach. Oraz po rzewnym acz nie płaczliwym pożegnaniu na lotnisku. 
W zasadzie lecę dalej. Na razie tylko do Wielkiej Brytanii, jutro wielki odlot :)

Dalej nie chce mi się wierzyć, że to już. Tak  przyzwyczaiłam się do tego marzenia o NZ, że stało się częścią dnia codziennego. A teraz czas na realizację. Hm….

Muszę wymyślić coś nowego, bo jak tu żyć bez marzeń? :)

 

 

Pakowanie – cz. 2

poniedziałek, Grudzień 22nd, 2008

Uprzejmie donoszę, że rower spakowany. Poszło szybko i kolektywnie – tatuś się wczuł i pomagał :)
Dochodzę najwyraźniej do wprawy – zmieściło się wszystko, co chciałam i jeszcze więcej. Puste sakwy, przednia torba, narzędzia, kask.

Podjęłam również wyzwanie i zważyłam torbiszcze z zawartością.

Pomiar mało precyzyjny (tata na wadze, trzymający torbę minus waga taty) wskazał…. 20 kg!

W cuda nie wierzę, ale nie jest źle – nadbagaż nie powinien być zbyt duży. W Balicach zważą mi torbę poważnym urządzeniem, więc się okaże

.

Z innej beczki :)

sobota, Grudzień 13th, 2008

Ciocia Ola i Adaś :)

Będę za łobuziakiem tęsknić – zanim wrócę to będzie zupełnie inny chłopak!

Adaśko i ciocia

Adaśko i ciocia

Plany, plany

sobota, Grudzień 6th, 2008

Jakoś wszakże trzeba sobie umilić ten czas do wyjazdu.

Podzieliliśmy się z Bobem sprawiedliwie :)

On “robi” Wyspę Północną, a ja się zajmuję Południową (górki!) i Steward Island. Jak to dobrze, że jest internet. Prawie jakbym tam już była.

A z drugiej strony wciąż nie mogę uwierzyć, że za 25 dni odlot :) Niesamowite! Chyba jeszcze raz sprawdzę ten bilet, czy aby na pewno??

No i jak tu zaplanować trasę? Kompletny brak dróg, są za to piękne trasy trekingowe, niedostępne dla rowerów. Szkoda odpuścić taki piękny kawałek kraju…

Santa C. is coming!

piątek, Grudzień 5th, 2008

I całe szczęście! Gdyby nie on, stan moich finansów bylby tragiczny… A  tak, niektore niezbędne do zabrania rzeczy pojawiły się w liście do Mikołaja. Zostawiłam dziś rano na parapecie, zobaczymy czy znajdzie :)

A z rzeczy poważnych to też jest nieźle. Trochę zakupów i nieco papierkowej roboty, impreza pożegnalna w swojskim gronie i fiu…. 26 dni do odlotu.

Nic się nie dzieje…

środa, Grudzień 3rd, 2008

Ale tylko pozornie.

Tak naprawdę prowadzimy z Bobem niekończące się rozmowy na temat pakowania, planowania i przygotowania.

Już mi słabo od samych planów… Ja chcę jechać!!!

Odliczanie rozpoczęte – 28 dni do wylotu.